Tak wszystko to pamiętam.Żadnego odpustu nie ominęłam. Kupiłam na nim lalkę, taką małą plastikową do której byłam bardzo przywiązana przez parę lat. Sama szyłam ubranka.
Masz rację, bieda była powszechna.Bardzo dużo żebrzących przy Klasztorze,ale też bardzo dużo przewijało się przez naszą ulicę Sandomierską. Mama moja zawsze ich wspomagała, a ja się bardzo ich bałam, bo wyglądali inaczej - przeważnie brudni, w łachmanach. Mojej rodziny ta bieda nie dosięgała w tak dużym stopniu, chociaż wiem że się nie przelewało. Tato pracował w Nisku - chyba w jakimś zakładzie przetwórstwa owocowego, na kierowniczym stanowisku, dojeżdżał do pracy i jakoś na wszystko musiało wystarczyć.
__________________
|