RECEPTA NA ROK 2007
Bierzemy 12 miesięcy 2007 roku
oczyszczamy je dokładnie z goryczy,
chciwości, małostkowości i lęku
po czym rozkrajamy każdy miesiąc
na 30 lub 31 części tak, aby zapasu
wystarczyło na cały rok.
Każdy dzień przyżądzamy osobno
z jednego kawałka pracy i dwóch
kawałków pogody i humoru.
Do tego dodajemy trzy duże łyżki
nagromadzonego optymizmu,
łyżeczkę tolerancji, ziarenko
ironii i odrobinę taktu.
Następnie cała masę polewamy dokładnie
dużą ilością miłości.
Gotową potrawę przyozdabiamy
bukietem uprzejmości
i podajemy codziennie z radością
i fliżanka dobrej orzeźwiajacej herbaty
(a dla mnie aromatycznej kawki).
No i jak uważacie, czy autorka tej recepty nie ma racji? Autorką powyższej recepty jest pewna Polka mieszkająca od bardzo wielu lat w Brazyli a ja wyczytałam ją na stronie jej syna.