jeden z dyskutantów zarzucił,że jest to działanie przeciw Ziemi, bo np wygaszenie wieży Eifla spowodowało większy pobór energii elektrycznej przy jej ponownym oświetleniu. mnie także wydaje sie to naciągane, bo zastanawiam się,o ile spadnie temeratura jak godzinę nie będę korzystała ze światła elektrycznego, a jak zapalę w tym samym czasie świeczkę to co? , przecież też grzeje powietrze.... przyznam,nie rozumiem idei
,a urządzenia prądożrące ?
całkiem się pogubiłam... czy bardziej chodzi o oszczędność energii elektrycznej, czy o efekt cieplarniany?
gnębi mnie temat, bo staram się żyć na "gałęzi" nie podcinając jej.
niech się ktoś zlituje i wytłumaczy !!