Błogosławieństwo jest najtrudniejsze!!! Ufffff.... ale zbyt dużo słów nie wymaga.
mówienie po imieniu przez zięcia chyba nie przejdzie - lepiej go nie peszyć, bo nie będzie wiedział co zrobić i może się zawsze zwracać bezosobowo - znam takie przypadki.
Mówienie po imieniu podoba mi się.
Ostatnio spotkałam się z kolegą szkolnym w jego domu - do swojej 90-letniej matki zwracał się po imieniu: Wandziu.
Zaskoczyło mnie to, wyjaśnił, że było tak zawsze - wszyscy czuli się z tym dobrze - młodziej.
90-letnia matka siedziała sobie i czytała gazetę bez okularów, rozmawiała z nami rzeczowo.
|