Elizko, ślub córki /rok temu/, pamiętam jak przez mgłę.
Wtedy zbiegły się dwa poważne wydarzenia;mama umierająca w szpitalu
i zamążpójście córki.1 maja - ślub,2 maja - mama umarła. Gdy opowiadziałam JEJ o ślubie córki,otworzyła oczy,
mimo iż była nieprzytomna.
Ale moment błogosławieństwa,łzy oczywiście, słowa jakie serce dyktowało,
no i jakoś poszło. Trudniej było w kościele.
Pozdrawiam serdecznie,będzie dobrze.
p.s. A z zięciami chyba łatwiej jak z synowymi.
|