Halloween jest świętem celtyckim. Samhain - pożegnanie lata i powitanie zimy. Celtowie wierzyli, iż w tym dniu (raczej nocy) zacierała się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących. Noc niczyja. Należąca zarówno do żywych jak i do umarłych.
Palenie ognisk było odstraszaniem złych duchów. Podobnie maski i przebieranki. Duchy przodków były zapraszane do domu, na ucztę.
Słowianie również palili ogniska na cmentarzyskach i zapraszali duchy przodków. Obyczaj ten przetrwał długie wieki. Został wchłonięty przez Kościół i uznany za katolickie święto. Co ciekawe, Cerkiew prawosławna nie świętuje dnia Wszystkich Świętych.
Przy okazji przypominam, że tradycyjna wieczerza wigilna jest ucztą na cześć przodków - tzw. Dziady Zimowe. Ops, już o tym pisałam.
Nie zapominajmy o wpływach celtyckich w naszej historii; może nieco starej historii, bo sięgającej przedchrześcijańskiej ery.
Dzień Kobiet nie pochodzi z Rosji, tak samo jak Walentynki z USA. O Walentynkach pisał już Szekspir.
Pozdrawiam miło.