Kochane witajcie
W ubiegłym roku w maju i w sierpniu leżałam w szpitalu ( pulmonologia).
Podczas kolejnej w moim życiu bronchoskopii stwierdzono, że duże ilości wydzieliny przybrały formę skrzepów, których już nie da odessać.
Przesympatyczne i dobre w swoim fachu lekarki przeprowadziły ze mną poważną rozmowę ( myślałam, ze z wstydu się spalę) proponując mi ODWYK
polegający na przepisaniu leku CHAMPIX. Lek ten jest drogi , przepisywany wyłącznie przez lekarza. To on właśnie miał działać na odpowiednie miejsca w mózgu, które odpowiedzialne są za nikotynizm.
Poddałam się tej kuracji, straciłam sporo forsy i nic z tego nie wyszło. Jedynym plusem w leczeniu i przyjmowaniu tego psychotropu jest fakt, że przeszłam na najsłabsze fajki na naszym rynku R1 Slimline i palę ich o wiele mniej. Natomiast ujemnych stron było podczas kuracji cała sterta.
Dostępne na naszym rynku plastry, pigułki, papierosy elektroniczne i inne bajery
typu cudowne płytki i tzw. czary mary
( zapomniałam nazwy tej metody) są już wypraktykowane.
Marzę o tym aby w naszym kraju leczono ten nałóg w taki sposób jak inne uzależnienia ( alkoholizm, narkotyki) wówczas byłabym pierwsza chętna do leczenia bez żadnych interwencji kochających mnie osób.