Zdaje mi się, że gdzieś na wyspach mórz południowych zmuszają starców do wchodzenia na palmę i pilnowali, aby nie zszedł. Ale jak spadł i się zabił to jego wina . I spokój...(święty)
Kto wie, czy na Florydzie nie wganiają takich
na drzewo mandarynkowe.Tylko to trochę krótsza droga spadania, może sobie połamać ręce i nie będzie się już zabawiał. Niczym.