tak nam się starzeją..
...cholercia..
A jakie to mądre wszystko.I dobrze.Należy im pozwolić wykorzystać swoją mądrość życiową.Problemy muszą sami rozwiązywać,a my z radami raczej się nie śpieszyć..
Zresztą przypomnijmy sobie naszą młodość.Ja zapamietałam na całe życie moją bardzo elegancką teściową,która na kolanach wymiatała mi ''koty'' spod stołu.A nakryłam ją przypadkiem!
Oż,jak byłam wściekła na starowinę.Bo za taką ją uważałam,ponieważ miała lat 42.Za rok już nie żyła- rak szyjki macicy zmiótł ją w ciągu trzech miesięcy...
A moja rodzicielka - obecnie 90-letnia ?
Ta dopiero dała mi szkołę jazdy,gdy w wieku lat 20 -tu zostałam mamą.Wtrącała się we wszystko,ponieważ uważała ,że ja pewnie zamorduję swojego małego synka.Cud,że przetrwaliśmy to wszyscy w jakim takim stanie.
Reasumując - pomoc jak się da - Tak.
Wyrażanie opinii i wyręczanie w obowiązkach - Nie.Rzekłam..