Wczoraj obejrzałam "Amen".Podzielam wszystkie opinie napisane w tym wątku.Od siebie dodam,że faktycznie zastanawiające jest też to,że Żydzi mieszkający w Stanach (przecieki przecież były) nie krzyczeli głośno,nie domagali się wyjaśnienia jak to jest naprawdę z "obozami pracy".Ta dyplomacja,te okrągłe nic nie znaczące słowa i gesty polityków oraz duchownych! I kto ?wyszedł obronną ręką z tego bagna- wielki cynik,współpracownik bohatera tego filmu.Wyjechał do Argentyny.I kto mu to ułatwił? Ksiądz.
|