Cytat:
Napisał Lila
Się tylko wtrące do Basi.
Podejmuję się - jeśli znajdę wolną chwilę-
znaleźć wspomnienia ''licealisty'' z wejścia Armii Czerwonej do Częstochowy, choć mogę nie dać rady szukania w tych tysiącach postów.
Natomiast odszukam na forum lokalnym, ale wtedy tylko na priv.
Zastanawia mnie parcie na swoje 3 grosze.
Ja mieszkałam w okolicach Politechniki, był tam święty spokój,
bo chodziłam tamtędy codziennie z wózeczkiem,
będąc młodziutką mamusią.
Jakaś zadyma była pod akademikami ( tam gdzie był klub Filutek) ale niewielka.
Nie mam takich dramatycznych wspomnień jak Majka ( straszna trauma dla młodej dziewczyny doznać przemocy
od naćpanego bydła)
w Szkole Pożarniczej był mój brat cioteczny, na UW moje siostry też cioteczne, więc co się działo znam z opowiadań.
Nie podpinam się pod czyjeś przeżycia,
udając kogoś kim nie byłam.
Żeby kłamać, trzeba mieć dobrą pamięć
|
Lila, niestety nie wiele moge powiedziec co sie dzialo w Krakowie w latach 1945. Przebywalam w szwedzkim senatorium, gdzie umiescil mnie Szwecki Czerwony Krzyz po wyzwoleniu KL Auschwitz. Za to moja sp. Mama i Babcia wiele by mogly powiedziec, jako, ze obie Krakowianki przeszly przez to wszystko. Potem Mama w 1948 wyjechala do Warszawy gdzie zostala na stale.
A to co sie dzialo 8 marca 68 na Uniwerku w Warszawie, wiem, bo pracowalam w biurze przygotowujacym Miedzynarodowy Kongres SIMu , ktore miescilo sie na terenie Uniwersytetu od roku 1967.
Pamietam juz w czasie kongresu, ktory mial miejsce w 68 roku, pytania jakie stawiali nam zagraniczni uczestnicy, ktorzy okropnie sie bali, ze znowu cos huknie. Cala atmosfera byla wiecej niz smierdzaca. Kazdy z nas nie byl pewien kim jest osoba stojaca za twoimi plecami.
To wszystko trzeba bylo przezyc aby cokolwiek powiedziec.
Jeszcze raz powtarzam, w Marcu 68 rola jaka odegrali robotnicy w tlumieniu buntow studenckich w Warszawie byla PASKUDNA ! Niestety ciezko bedzie zmienic historie.
Swiadkowie ciagle zyja.
„Usta przeczą temu, co czynią ręce” . .