Cytat:
Napisał ostatek
Zanim zacznę myśleć i przemyśliwać, przypomnę, że o cudownym uzdrawianiu pisaliśmy trochę (jakieś trzy strony) w wątku 'Ateista to brzmi dumnie'. Od strony 113. Dyskusja była dość ożywiona i długa... nadal sądzę, że 'samouzdrawianie' czy też 'samonaprawianie' organizmu jest możliwe dzięki właściwemu uruchomieniu umysłu i usunięciu psychicznych przyczyn choroby. 'Procedury', o których mówił Frat, są ważne na tyle, na ile pomogą pacjentowi się zmobilizować. Oczywiście, wszystko w granicach prawa rządzącego kosmosem. Czyli z nieśmiertelności nici.
|
Nie czytałam dyskusji na wątku "Ateista...", (przeczytam!) ale myślę podobnie, jak Ostatek. I nie wydaje mi się, że to ma coś wspólnego z mistyką. Rozmaici stadionowi i telewizyjni uzdrowiciele nie są mistykami. Natomiast że "wiara czyni cuda", wiadomo od dawna. Jeżeli chory
głęboko wierzy, że jakiś obrzęd lub czynność - nie istotne jaki, może to być obrzęd szamański, albo powiedzmy pielgrzymka do Lourdes - mu pomoże, to istnieje szansa, że rzeczywiście tak będzie. Może zostać uzdrowiony. Te mechanizmy nie są zrozumiałe, ale istnieją.
Nieśmiertelność niosłaby ze sobą coraz większy smutek... nie mówiąc o zagrożeniu dla ludzkości.
O co chodzi z tymi trepami,
Ostatku?
Osobiście uważam, że mieszkanie na wsi jest wspaniałe pod wieloma względami. Szkoda, że dla mnie już za późno jest zmienić adres...