Wyświetl Pojedyńczy Post
  #17  
Nieprzeczytane 17-04-2009, 18:06
ostatek's Avatar
ostatek ostatek jest offline
Stały bywalec
Moderator
 
Zarejestrowany: Jun 2008
Posty: 4 251
Mruga oczkiem (żart)

Sprawa wygląda tak:
tysiąc kandydatów na wybrany kierunek. Miejsc na studiach dziennych - sto. Tyleż na zaocznych lub wieczorowych. Na początku listy lądują olimpijczycy i zdobywcy indeksów przed rekrutacją. Drobiazg, 10-15 osób. Za to jest kilka miejsc tzw. rektorskich. Niby ich nie ma, ale jednak są, choć to kropla w morzu, ca 3-5 na wszystkie wydziały.
Rachunek prosty: 200 kandydatów zagospodaruje państwowa uczelnia. Część zrezygnuje, bo dokumenty wolno składać na trzy kierunki/uczelnie. Wbrew pozorom ta część nie jest duża. Ale hipotetycznie: 300 zadowolonych, 700 zostaje. Ponieważ wyniki uzyskane na maturze są przepustką na studia, wiara w to, że w przyszłym roku kandydatowi się powiedzie jest iluzoryczna. Chyba, że jeszcze raz będzie zdawał maturę i że wyniki osiągnie, powiedzmy, zadowalające.
Prywatnych szkółek przybywa. Można powiedzieć - rozmnażają się jak grzyby po deszczu. Kuszą i obiecują... jednocześnie żądają oświadczeń, że student nie zrezygnuje z ich usług. Zaczął studia, musi płacić przez trzy lub pięć lat. Nie jest to więc żadna przechowalnia.
Wykładowcy często ci sami. Ale - w uczelni państwowej nauczyciel akademicki nie jest uzależniony od liczby studentów. Wypłata taka sama... w prywatnej, która utrzymuje się z czesnego, liczba studentów jest ważna. Brak studentów lub minimalna ich ilość grozi plajtą i zamknięciem placówki edukacyjnej. Powiedzmy to bardziej elegancko - w prywatnych uczelniach szanuje się pana studenta, bo to on utrzymuje kadrę i szkołę.
Różnica poziomów bywa porażająca. Piszę "bywa", bo nie jest to regułą. Często studenci prywatną edukację kończą na licencjacie, a studia magisterskie podejmują w państwowych uczelniach. Wytrzymują najzdolniejsi, choć często organizowane są kursy uzupełniające.
Sprawa plagiatów prac magisterskich stanowi oddzielny temat. Przysięgam, że leniwy student/przepisywacz ma coraz mniej szans. Kiedyś pisałam o obowiązku składania oprócz pracy wydrukowanej również zapisu cyfrowego. Słowo emeryta daję, jest on (zapis - nie student) wykorzystywany.

Program jest taki sam dla studentów bardziej dojrzałych jak i pomaturzystów. Często się zdarza, że ci dojrzali nie posiadają wiedzy fachowej, teoretycznej lub posiadają ją w stopniu niewystarczającym. Dlaczego mają być traktowani ulgowo? Egzaminator ma szukać luk w wiedzy a nie wiedzy w lukach... ostatecznie posiadanie dyplomu wyższej uczelni nie jest obowiązujące.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem