Znam przypadek...rodzina jak każda inna....troje dzieci...starsze pozakładały własne rodziny i odeszły na swoje...najmłodszy syn został z matką...
Nie ożenił się bo każda dziewczyna była inna niż matka..
W tej " symbjozie" żyli przez wiele lat...ojciec zmarł dużo wcześniej więc zostali we dwoje.
Zawsze razem i wszędzie razem...
Kiedy zmarła matka , dla syna swiat się zawalił....coraz częściej sięgał po kieliszek...popadł w depresje...cały czas tęsknił za matką ....zmarł ...
Tylko ja nie wiem....czy to uzależnienie emocjonalne od drugiej osoby....czy nieodcięta pępowina
....