Ponad 2 lata temu zmarł mój ukochany Mąż ,kilka miesięcy póżniej - ja ,,wylądowałam,, na sali operacyjnej , również nowotwór. Wciąż mam w pamięci i sercu mojego Ukochanego.Czas nie goi ran ,trudno się też pogodzić ze stałym brakiem najmilszej osoby , ale rzeczywiście - trzeba żyć dalej. Bardzo dużo chodzę na spacery - również z kijkami /super/ , ogladam ciekawiące mnie programy tv i oczywiście - dużo czytam .Z przyjemnością korzystam z zajęć w fundacji Akademii do Walki z Rakiem ,gdzie poznałam wiele przemiłych osób. Być może wrócę też do Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Pozdrawiam.
|