Ja nie mam żadnych objawów. Nie tyję, nie narzekam na trawienie, inne przypadłości też mnie omijają. Staram się tylko być aktywna i dużo się śmiać. Nawet jak coś mi tam łaskawie przypomina o swoim istnieniu (np. wątroba) to robię sobie chwile relaksu z dobra książką. Po godzinie zapominam o kłopotach i jak bardzo chcę dokończyć rozdział to jeszcze chwilę pojęczę żeby domownik wiedział jak cierpię. Zawsze tej zdrowotności zażywam obłożona psami. Może one mi ciepełko przekazują i kolka mija?
|