Malo znana historia z IIWS.
Kapo z hitlerowskiego obozu dla dzieci pracowała w PRL jako wychowawczyni w przedszkolu.
https://www.wprost.pl/historia/53057...a-na-raty.html
Cytat:
Urodzona w 1923 r. jako Polka w podłódzkim Ozorkowie była jednym z dwojga dzieci majstra budowlanego. Do wybuchu wojny nazywała się Wróblewska. Gdy hitlerowcy weszli do Łodzi, jej ojciec wpisał się z rodziną na volkslistę. Zmienili nazwisko. 18-letnia Genowefa Pohl, mając ukończoną podstawówkę, dostała pracę kapo w obozie koncentracyjnym dla polskich dzieci. W 1945 r., gdy do Łodzi weszły wojska sowieckie, ukryła się w mieszkaniu rodziców. Od tego czasu nazywała się Eugenia Pol. Nikt ze starych mieszkańców jej kamienicy nie wiedział, co robiła w czasie okupacji. Nowym władzom wiadomo było tylko, że przyjęła volkslistę.
|
Koszmar malych wiezniow.
Cytat:
Do Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt hitlerowcy zabierali dzieci w wieku 3-16 lat, które popełniły lub mogły popełnić przestępstwo, bo na przykład ojciec był na robotach przymusowych w Rzeszy, matka w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, a „dziecku groziło zaniedbanie”. Uwięzione w obozie łódzkim musiały pracować – tłukły kamienie, ciągnęły walce drogowe, wyrabiały buty ze słomy, paski do masek gazowych oraz skórzane części do plecaków. Za niewykonanie wysokiej dziennej normy groziły bicie i karcer. Były też kary za oderwany guzik, rozmowę po polsku, kradzież chleba. Wtedy pozbawiano dzieci jedzenia – kromki suchego pieczywa i kubka czarnej kawy na śniadanie oraz zupy z brukwi na obiad. W obozie nie było łaźni ani pomieszczeń do parowania zawszonej odzieży. Mimo to za insekty i brud mali więźniowie byli karani chłostą bądź głodówką. Najbardziej cierpiały dzieci w baraku nr 8. Tam umieszczano te, które moczyły się w nocy. Nie miały łóżek ani prycz, spały na gołych deskach, które zawsze mokre – gniły. W przesiąkniętych moczem ubraniach dzieci szły do pracy. Ze względu na odór przez cały rok wykonywały roboty pod gołym niebem. Wszystkie, które ukończyły 16 lat, wywożono do obozów koncentracyjnych dla dorosłych.
|
Malo ludzi wiedzialo o istnieniu tego obozu.
Cytat:
Po wyzwoleniu, w styczniu 1945 r., znaleziono w budynkach lagru 900 małych więźniów, którzy z powodu choroby nie zdołali o własnych siłach wyjść na zewnątrz. Dokładna liczba śmiertelnych ofiar nie jest znana, ponieważ hitlerowcy zdążyli przed ewakuacją zniszczyć dokumentację obozu. Z powodu usytuowania dziecięcego obozu na terenie getta, długo nie wiedzieli o nim nawet mieszkańcy Łodzi. Prawda wyszła na jaw dopiero w 1965 r. dzięki publikacji miejscowego dziennikarza Wiesława Jażdżyńskiego. W jego tekście pt. „Reportaż z pustego pola” po raz pierwszy padło nazwisko Eugenii Pohl. I mimo że w tej książce, jak i w kolejnej, napisanej przez Józefa Witkowskiego, byłego więźnia obozu przy ulicy Przemysłowej, błędnie została podana liczba uwięzionych (13 tys. zamiast, jak ustalił IPN, 3 tys.), wpłynęły one na doprowadzenie Eugenii Pohl na ławę oskarżonych.
|
Wiecej o horrorze, torturach i katowaniu malych wiezniow:
https://www.wprost.pl/historia/53057...a-na-raty.html
NIGDY WIECEJ!