Brawo Milla o to właśnie w tym wszystkim chodzi - o te endorfiny - o zachowanie sprawności - o unikanie gadania i myślenia o chorobach. Jednym słowem nie dajmy się. Lepiej paść z przetrenowania niż dręczyć siebie i otoczenie swoimi dolegliwościami. O ile to możliwe - lepiej się do nich nie przyznawać. Siłownia i basen co najmniej dwa razy w tygodniu to jest to. Latem oczywiście dojazd na rowerze lub truchcik z norweskimi kijami. A że tu i ówdzie coś skrzypi to normalne. Można zwolnić i pomalutku dalej przed siebie. Uparcie i konsekwentnie. Pozdrawiam wszystkich oswajających starość. Truchcik wokół stołu na Kopiec Kościuszki jak u Zapolskiej też nie jest do pogardzenia.
|