Ja mialam też kochanego bardzo psa o imieniu Wirus znalezionego w lesie -to byl pies ,który sie uśmiechal -byl wielki i kochany -niestety mial mocznicę i nie dalo się go uratowac .odszedł uspiony kiedy sie okazalo ,ze nie je i nie pije -ale cały czas byliśmy -ja i dzieci przy nim .mam też starą bardzo sukę Szajbę -która jest na emeryturze u moich rodziców.Podczas przeprowadzki poszla do nich na przechowanie i...nie chciala wrócić ,tak samo jak swoje 12 lat zdecydowała się spedzić z nami -przyszla któregoś dnia pod moje drzwi i zostala ...poniewaz dalam ogloszenie przychodzili rózni ludzie ,ktorym zginał podobny pies -gryzla wszystkich .Ta baba ma charakter!!!! Basiu życze ci jutro lepszego samopoczucia!!!!
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie
|