Dyskutowaliśmy o tym nie raz na forum w innych wątkach.
Z jednej strony podzielam pogląd
baburki a z drugiej rozumiem stanowisko i dylematy
divalilith...
Ale, po pierwsze...jak się bractwo z akademika UTW
zacznie starzeć, niedomagać, a w końcu i...
to zamiast pogodnych zajęć więcej smutku w tym zamkniętym gronie. Przygnębiające...
po drugie
...skoro nie zawsze można liczyć na opiekę z miłości i szacunku, jaka jest gwarancja,
że umowa notarialna i pieniądze zmotywują opiekuna do starań?
Mit o pogodnym żwawym staruszku czy pomocnej babci aż do śmierci, rzadko się sprawdza!
Trzeba by poodwiedzać domy opieki, zobaczyć jak wygląda codzienność,
popracować tam w wolantariacie przez czas jakiś i przekonać się czy można by i taką rzeczywistość udźwignąć.
Jesteś na to gotowy?