Tylko raz uaktywniłam kartę kredytową w jednym z banków. Jeden raz i ostatni. Oprocentowanie złodziejskie. Banki oczekują minimalnych spłat, co wielu cieszy. Radość jest złudna, bo niespłacona reszta nabija kolosalne odsetki. Niby każdy wie ile to kosztuje, ale rzeczywistość wydłuża oblicza
.
Najzłośliwsze haczyki tkwiły w
- rzekomo darmowej karcie, którą przy rezygnacji i tak należało opłacić,
- a termin rezygnacji możliwy - z terminem wypowiedzenia kilkunastotygodniowym.
Pozbyć się tej małpy nie mogłam, bo ciągle jakieś groszowe odsetki zostawały.