Ponieważ o zmarłych mówi się tylko dobrze lub wcale, to nie będę mówić o szczegółach. Miałam w rodzinie alkoholiczkę i jej choroba sprawiła, że zmarła w wieku 52lat. Niestety, nie dała sobie pomóc i nie godziła się na leczenie. W szkole miałam profesora matematyki, alkoholika. Wspaniały, mądry człowiek, a skończył na ulicy. Staczał się powoli, acz systematycznie. Szkoda, że nie można takich ludzi leczyć przymusowo. Myślę, że kiedy by wytrzeźwieli, podziękowaliby za to.
__________________
|