cierpieć z miłości do bliźnich
Tak, tak bym to ujęła - cierpieć z miłości do bliźnich.
I do tego z własnego wyboru, w pełni świadomego.
Otóż, miałam ciotkę, która przebywała w podobnym domu.
Wymagała opieki, była po paraliżu (paraliż nastąpił w wieku
dziecięcym wskutek silnego stresu/ przeżycia jakim był pożar domu).
Do pewnego czasu opiekę nad nią sprawowała matka-moja babcia. Ale kiedy babcia sama już potrzebowała opieki i poszła pod skrzydła drugiej córki, ciotka nie zgodziła sie być jeszcze jednym ciężarem i wybrała taki właśnie dom...
Odwiedzałam ją tam ze 2 razy w roku (spora odległość ode mnie).
Kiedy choroba coraz bardziej dawała sie we znaki - modliła się o śmierć...
Raz targnęła się na swoje życie, zażywając na raz uskładane tabletki nasenne...
Widać, nie dane jej było wtedy umierać, bo przeżyła.
Teoretycznie i wizualnie pięknie tam było...i dobrze tym, co jeszcze są świadomi na umyśle i poruszający sie o własnych siłach...reszty - nie skomentuję.
__________________
You never have this day again...
|