Ja już zaczynam się podkochiwać w wieku 70+. "Żyć nie umierać", to moja dewiza życiowa. Nie przejmuję sie,jak ta idylla długo potrwa. Dopóki emertura wpływa na konto, trza żyć,choćby inni sobie tego nie życzyli. Podróże po tzw.świecie,owszem. Mnie wystarczyć muszą wirtualne. Dostępne to i całkiem mi wystarcza. Z realnych pamiętam bolące od chodzenia nogi,zajadanie przez szybkę,oglądanie tego, co bym sobie mógł kupić za te 100dolców itd. No cóż, teraz kiedy mógłbym to sobie kupić,wcale mnie do tego nie ciągnie. Sela wi -jak mówią Rosjanie.
|