Do kunegundy!
Najważniejszy pierwszy krok. Gratuluję! Realizacja nastąpi
szybciej, niż myślisz, pod warunkiem, że naprawdę tego chcesz. Nie są łatwe początki, najgorsza jest nieznajomość języka, ale i tego idzie się nauczyć. Kwestia czasu.
Z moich obserwacji na obczyżnie wynikło, że spora część Polek była zadowolona z pracy i z pracodawców, ale niektórym powodziło się bardzo żle, były wykorzystywane i bardzo ciężko pracowały. A dlaczego? Te, którym wiodło się dobrze były życzliwie nastawione do ludzi i świata, swoje obowiązki wykonywały uczciwie, ale były też asertywne, walczyły "o swoje". Ja też upominałam się o dobre traktowanie mnie i wymagałam adekwatnego wynagrodzenia. Albo odchodziłam ze złej pracy, albo byłam traktowana z szacunkiem. To się opłacało. I opłacało się dobrze opanować język, żeby dokładnie rozumieć polecenia i wykonywać je.
Inaczej wyglądała sytuacja kobiet niezaradnych życiowo. Nie wierzyły w siebie, nie uczyły się języka ("bo w szkole im żle szło"), nie rozumiały, czego od nich pracodawca oczekuje i albo robiły nazbyt wiele, albo nic. Pełne strachu, obaw, pretensji. To były smutne osoby.
Jeśli chodzi o opinię o Polakach za granicą - mnie ona nie obchodziła, dbałam tylko o własną. Inne narodowości wcale nie są "bez grzechu".