Do klifów zaraz wrócę
ale chciałam o czymś,
co wzbudziło mój ogromny podziw.
Kiedy kibicowałam w Exeter na meczu siatkówki,
w pobliżu siedziało starsze małżeństwo.
.....................................
Przyszli przemoknięci (to było apogeum huraganu),
po jakimś czasie wyjęli kanapeczki,
potem ciasteczka i coś tam w termosie.
i niespiesznie spożywali.
Myślałam,
że może kibicują synowi czy wnukowi,
dziwiłam się tylko że przyszli
a nie przyjechali w taką ulewę z wiatrem.
Potem zauważyłam,
że właściwie kibicują obu drużynom
a że to mecze towarzyskie,
to pomyślałam że ładnie z ich strony.
I chwila rozmowy i mój podziw na maksa!
Bo okazuje się,
że przyszli tak sobie.
Bo założyli sobie codzienne wyjście z domu
bez względu na względy i pogodę.
Pani była jeszcze w jako takiej formie,
pan miał ogromne problemy z chodzeniem,
wspierał się na lasce i na ramieniu żony.
Mówili,
że codzienne herbatki w kawiarni i owszem
ale ile można.
Wybierają więc różne imprezy i miejsca,
gdzie jest wolny wstęp.
Że takie mecze średnio ciekawe?
I że nie znali zasad gry w siatkówkę?
To nic, ważne było codzienne wyjście z domu,
żeby nie zgnuśnieć.
A jedzenie ciasteczek na trybunie,
to zawsze coś innego niż w domu.
Zapytałam o zgodę na publikację zdjęcia
i miałam taką.