Wyświetl Pojedyńczy Post
  #13  
Nieprzeczytane 12-10-2008, 19:43
Sengaia's Avatar
Sengaia Sengaia jest offline
Czasem zajrzy
 
Zarejestrowany: Oct 2008
Posty: 87
Domyślnie

"czy masz problem z wyrażaniem uczuć"

obecnie mam, choć zaczynam się przełamywać od jakiegoś czasu.
Od dziecka byłam szara myszką podatna na zdanie innych; mięli na mnie ogromny wpływ. Zawsze milczałam na obelgi uznając zasadę 'milczenie jest złotem' zwijałam ogonek i odchodziłam potulnie nawet gdy nie było to słuszne... a na wszelkie pochwały rumieniłam się i wypierałam ich jakbym nie zasłużyła. W liceum zmieniło się to otworzyłam się na ludzi poprzez realizację marzeń i szlifowanie talentów [kącić poezji szkolnej, 2 zespoły wokalne, taniec towarzyski i nowoczesny, zajęcia plastyczne itp] przebywałam wsród wielu ludzi w różnych miastach-nie miałam czasu na nic zyłam w wirze zajęć napędzana kolejnymi trofeami [również liczne olimpiady naukowe] to pomogło mi nabrać pewności siebie, wyrażać swoje zdanie. Mówiłam wszystko co slina na język przyniosła...
stałam się z milczącej owieczki zarozumiałą i jadliwą jędzą z duszą zbłąkanej artystki. Nabrałam tego 'daru' równiez poprzez prace z trudną młodzieżą-tam nie da się nie wygarnąć wreszcie, co się mysli-a wszelkie zdobycze, nagrody i uznanie dodawały mi racji i sił by powiedzieć, zabrać głos a nie odejść ze spuszczoną głową...
Od 17.10.2007 zamilkłam...
zamilkłam [dosłownie] na 4 miesiące...
Po euforii, wzlotach oraz ułożeniu sobie zycia [małżeństwo w wieku 18 lat! praca, studia, mieszkanie] wszystko straciło sens.
Dorosłam za szybko-przeskoczyłam z wieku przerażonej dziewczynki w wiek dorosłej i upożądkowanej kobiety [żony, pracownika, studentki]. Nastoletnie lata spozytkowałam na naukę, osiagi artystyczno-społeczne i pogoń za 'ulepszaniem się' i nagle obudziłam się jako dorosła, dojrzała kobieta...
poczułam pustke i braki w swoim cv.
Ogromną dziurę, przepaść-jakby czegos mi zabrakło, jakby coś mi umkło.
Przestałam doceniać bliskich, nie potrafiłam podziękować za cokolwiek... czułam się osamotniona wśród tłumu, zagubiona w upożądkowanym świecie, skrzywdzona i oszukana przez los.
Cały ten idealnie ułożony świat legł w gruzach w dniu w którym zmarł mój nienarodzony synek.
---------------
Załamałam się i zamknęłam w sobie; dyplomy wyblakły, trofea zakurzyły się, dom stał się zimny i pusty, praca przekleństwem a ukochany mężczyzna-mąż-anioł dnia codziennego zupełnie obcą osobą...
rodzina i przyjaciele? Zapomniałam o nich... każdy z nich stał się kimś obcym, winnym, katem.
Milczałam ponad 4 miesiące, wszelkie gniewy, smutki, wspomnienia przelewałam na papier i wrzucałam do szuflady.
Mąż uciekł ode mnie za granice, rodzice przestali mnie odwiedzać [bo zamknęłam wszystkie drzwi i pozasłaniałam wszystkie okna], telefony wreszcie ucichły po kolejnej setce nieodebranych połaczeń... zostałam sama w czterech ścianach nawet zapomniałam o podstawowych potrzebach jak jedzenie... nie jadłam blisko miesiąc kiedy straciłam przytomność z wycieńczenia i odwodnienia obudziłam się w szpitalu pod kroplówkami.
Z czasem ból zmalał...
usta znowu się otworzyły.
A od lipca znów jestem z mężem...
rozmawiamy ale nadal mam problemy z wyrażeniem pewnych uczuć tj podziękowanie, wyznanie 'kocham' czy dobrze, że jesteś...
tak jak zaczeła autorka 'przeciez bliscy wiedza, że ich kocham, że mi zależy' nieprawda...
potrzebują bardzo tych słów ode mnie.
Pracuje nad sobą ale jest ciężko.
Ale zaczęłam nawet spotykac się ze starymi przyjaciółmi... wychodzić, robić coś by nie pogrążać się znowu.
__________________
"Kochaj całym sercem wszystkich ludzi, bo lepiej mieć w sercu ranę, niż kamień zamiast serca..."
Odpowiedź z Cytowaniem