Wyświetl Pojedyńczy Post
  #28  
Nieprzeczytane 02-05-2008, 10:31
kufa86 kufa86 jest offline
Użytownik moderowany
 
Zarejestrowany: Oct 2007
Posty: 2 996
Domyślnie

Obiecana relacja ze zlotu starych samochodów.

W piątek przed południem, w czteroosobowym składzie wyruszyliśmy z Galicji.
Przez Kraków, Częstochowę (potworny korek, przejazd ponad godzinę zajął), Wieluń, Sieradz, Turek, Konin. Kleczew, Strzelno.
Lubię takie kilkusetkilometrowe przeloty.
Przed Strzelnem skręciliśmy nad jakieś stawy rybne w starorzeczu i w kompletnej dziczy zapaliliśmy ognisko na grobli, honorowo, bez użycia papieru, za rozpałkę posłużyła wyschnięta trzcina.
Nad ogniskiem stanął metalowy trójnóg, na nim zawisł kociołek przypominający duży hełm wojenny pełen.- tydzień wcześniej - przygotowanego bigosu., po dolaniu muszynianki zaczął bulgotać.
Bigos był dobry bo
- był dobry
- wpadło do niego trochę popiołu
- - byliśmy głodni
Po przyjeździe i załatwieniu formalności kwaterunkowych rozpoczęła się impreza i...hm...kłopot, jedyny sklep z alkoholem o północy już zamknięty, a rok wcześniej był czynny do rana.
Najbliższy piwopój na stacji paliw, 10 km dalej.
Aż taki ambitny nie jestem, żeby walić piechotą 20 km po piwo.
Wszedłem na halę przy parkingu, gdzie kilku rajdowców z obłędem w oczach leczyło jakieś uszkodzenia swoich zabytków i kulturalnie pytam „czy jest tu jakiś trzeźwy kierowca”.
Odpowiedział mi wybuch śmiechu.
Na szczęście dla niedopitych balangowiczów nadjechał jakiś spóźniony rajdowicz, z gwarancją trzeźwości i objechał po ambrozję..
Impreza do 3 rano.
Pobudka w sobotę o 7 i po śniadaniu na trasę rajdu turystycznego.
Przekazałem kierownicę w godniejsze ręce, bo byłem wyraźnie wczorajszy, a właściwie dzisiejszy.
Nasz kochany pilot, siedzący obok kierowcy, zamiast pilnować itinerera i mapy pilnował butelki i dlatego w wesołej atmosferze „trochę” błądziliśmy po ładnej okolicy.
Po późnym obiedzie ognisko i balanga.
Jak ja to wszystko wytrzymałem?
W niedzielę powrót, dla odmiany przez Toruń, wypiliśmy kawę na lotnisku (hotel zlikwidowany), oglądnęliśmy tor wyścigowy, gdzie ścigały się jakieś beemwice, przekręciliśmy się po mieście i do domu.
Oprócz tego, że dałem się złowić na radar, który się chyba popsuł, bo pokazał dużo za dużo, nic już ciekawego się nie zdarzyło.
Ogólnie nie jest to zlot samochodów z najwyższej półki i może dlatego organizacja i atmosfera doskonała.

Inni mieli mocniejsze wrażenia, cytuję:


Do celu zostało nam ok. 30-40km, robi się późno - na miejscu mieliśmy być ok. 18 a jest już 20-ta, postanawiamy zatem dotrzeć do Mogilna za wszelką cenę. Zaporożca odpalamy na pych i jedziemy przez miasto bez świateł, trzymając silnik na wysokich obrotach próbując podładować trochę akumulator. Nic z tego. Zmniejszenie prędkości lub zapalenie świateł powoduje gaśnięcie silnika. Do tego zaczyna kropić deszcz a o włączeniu wycieraczek nie ma mowy. Wyjeżdżamy z Inowrocławia, teraz musimy już włączyć światła bo nic nie widać, nie możemy też zwolnić poniżej 80km/h bo zanikają prądy. Nawet nie wiem kiedy mijamy Strzelno kierując się tym razem na Gniezno. Do celu coraz bliżej, jednak droga robi się bardziej kręta, musimy zwalniać na łukach, wyłączać światła i w egipskich ciemnościach pokonywać zakręty. Do tego powróciły kłopoty ze sprzęgłem, przy zmianie biegów trzeba stosować tzw.międzygaz. Sen wariata po prostu.
http://www.motoretro.org.pl/newsy.php?num=0&id=136
Jeszcze trochę zdjęć i relacji.
http://picasaweb.google.pl/WartburgMaciek/Mogilno2008
http://pl.youtube.com/watch?v=YivhCnZ0F9g
http://picasaweb.google.com/jasiosyr...27kwietnia2008
http://www.sendspace.com/file/aqmcxz
http://picasaweb.google.pl/Tomjaj/Mogilno2008
Z odległości ok. 500km przyjechał fiat pikap i Syrena, ci to mieli jazdę.
Dotarli w piątek (a właściwie sobotę)o trzeciej rano.
W syrenie padły światła i po prostu jechała bez świateł w nocy za fiatem.
Sobotę jakoś objechali i Syrena ostatecznie się rozkraczyła, zostawili ją i pasażerowie sarny wrócili do domu na pace ciężarówki.
Odpowiedź z Cytowaniem