Wyświetl Pojedyńczy Post
  #34  
Nieprzeczytane 24-04-2007, 12:38
green's Avatar
green green jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2007
Miasto: naturalne ostoje Polski
Posty: 506
Domyślnie

Macie racje i nie macie racji, trudno określić coś co nie jest uchwytne w słowach. Czytając Wasze wypowiedzi przeszedł mnie dreszcz...zadrgały we mnie emocje, otóż nie dawno minęła 13-ta rocznica, od kiedy wstąpiłem na drogę trzeźwości. W tej chwili zaczęły drżeć moje ręce, nie wiem czy chcę o tym pisać, ale czuję że muszę (dla mego dobra). Myślę że każdy ma prawo do swojej oceny tego zjawiska. Ja i moja rodzina przeszliśmy to piekło, i wiem że wyorane zostały ślady tej choroby w sercach i duszach moich bliskich, wiem też że ta okrutna choroba zrobiła spustoszenie w moim duchowym życiorysie, fizycznie odbudowałem swoje straty, jednak w duszy pozostała wielka wyrwa uczuciowa. Moim wielkim szczęściem okazała się moja rodzina, która mimo wielu wyrządzonym jej krzywd, podała mi rękę, była ze mną wspierała mnie. Myślę że nie współmierne ogromne straty poniósł każdy z członków mojej rodziny, (ja jednak nauczony w AA, nie mam prawa wypowiadać się o uczuciach innych, mogę tylko przypuszczać), że dzieciństwo syna i córki nie należało do najpiękniejszych. Ale w tym wszystkim największą mądrością wykazała się moja żona, która twardo, bez pobłażania dla sztuczek alkoholika, konsekwentnie i stanowczo, odstawiła mnie od jakiejkolwiek litości, współczucia. Dała mi wyraźniedo zrozumienia że jeżeli nie podejmę skutecznegoleczenia, to mogę sobie żyć w rynsztoku. Dodam tylko, że 5 lat zabrało mi zrozumienie że jestem, pijakiem, alkoholikiem uzależnionym od alkoholu, do momentu właściwego odnalezienia swojej drogi, na trzeźwo. Bo ja też piłem kulturalnie w towarzystwie i za swoje, a że prowadziłem interesy to też miałem wręcz obowiązek wypicia "drinka", Tylko ta podstępna choroba nie pokazywała mnie pijącego w piwnicy z butelki ukrytej w bucie gumowym. Sąsiedzi byli "zszokowani" kiedy po powrocie ze szpitala, odpowiedziałem po cichu że leczyłem się z uzależnienia, sąsiad powiedział "- Przecież Pan tak dużo nie pali !" a ja odpowiedziałem że piję. To On, o mały włos nie wypadł z okna. I dlatego wiem że sam nic nie znaczę, nie poradzę sobie z żadnym uzależnieniem. 13 lat wystrzegam się alkoholu, 12 lat nie palę, ale wiem że wystarczy rozluźnienie, brak własnej kontroli a....Mówi się wśród podobnych do mnie "że wszyscy przestają w końcu pić, tylko niektórzy, wybrańcy - przed śmiercią". Ale tak mi dobrze, że aż dobrze mi tak za to...Mimo wszystko słonecznie pozdrawiam H.T.
__________________
Słoneczne pozdrowienia z naturlandii H.T.
Odpowiedź z Cytowaniem