A przy okazji ryb /to oczywizda, że z ryb najlepszy jest ...schabowy z kapustem, bo ości nie ma /
Ale teraz akurat jest czas na to co na przyrodzie w TV pokazują czyli salmon run albo po naszemu masowe wyścigi łososi typu sockey na tarło....
Jest to niesamowite zjawisko i żadne
filmy, opisy itp nie zastąpią śledzenia tego na żywo.
Można godzinami wisieć nad wodą i patrzeć jak te metrowe ryby walczą z przeszkodami, żeby dotrzeć tam gdzie 7 lat wcześnie się pojawiły.
Złożą ikrę i giną. A potem przez miesiąc potoki cuchną okrutnie aż przyjdą ulewy i wyczyszczą brzegi.
Bo nawet orły i niedźwiedzie tych padłych nie chcą ruszać...
I co ciekawe, to te stada sockey'a /jeśli jest susza i w ich potokach nie ma wody/ to czekają aż spadną deszcze, strumienie się nawodnią i dopiero wtedy te tysiące ryb wpływają do rzek i strumieni.
Jak one wyczuwają w oceanie, że w ich strumieniach setki km w głąb lądu jest woda i że już trzeba tam startować, to czort jedyny wie...... albo Indianie
Dodam jeszcze, że to najsmaczniejszy gatunek łososia.
Najlepszy pieczony na cedrowej desce wcześniej solidnie namoczonej i po wierzchu pociągnięty cienko majonezem z np świeżą bazylią na wierzchu