No i proszę, jak na zawołanie;
opuściliśmy nasz kraj i już bałwanów mniej.
Tatry widać było tylko momentami między chmurami,
białe czapy szczytów oświetlone słońcem,
musicie mi wierzyć na słowo.
To, co widzimy, to przypuszczalnie góry w Chorwacji,
bo lecimy niejako na skos, tak nas informował pilot.