Jak dla mnie bardzo ciekawa kobieta i tak bardzo na czasie w świetle naszych sabatów..
Trina Papisten vel Katarzyna Zimmerman ze Słupska ,była ostatnią czarownicą spaloną na stosie.Rok 1701..
Kobietka zwyczajnie nie lubiła swoich sąsiadek.Była mądrzejsza od głupich mieszczek,poza tym zbierała zioła,co w owych czasach było dość powszechne..O czarnym kocie i wróżbach nikt nie wspomina.
Ale u sąsiadki -flei wyzdychały prosiaki,u Triny - nie..
U sąsiada -moczymordy ,krowy na sam jego widok przestały dawać mleko,u Triny - mleka w bród..
A na dodatek coś jej komin szwankował i czasami widać było iskry.Ani chybi diabeł wchodził przez komin,aby uprawiać bara- bara z biedną Triną,na oczach jej męża oraz małoletnich dziatek..
Więc uwięziono nieszczęsną i osadzono w Wieży Czarownic nad rzeką Słupią.Trina była wierząca i ufała w moc i sprawiedliwość boską,jak wielu ludzi przed nią i po niej.Aleć sprawiedliwość na Ziemi jest w rękach ludzkich,a te bywają okrutne i podłe jak ich umysły..
Ponieważ się nie przyznawała do czarów- bo niby jak ? wszak mogła sędziów zmienić w karaluchy na przykład - więc zaprowadzono ją do sali tortur.Tam pokrwawiona i wyjąca z bólu ,krzyczała ; diabły ,zabierzcie mnie !!!
Więc doprowadzono ją na salę sądową,gdzie złożyła zeznanie,zapisane do tej pory w księgach...
.....A czy byłaś na Górze Czarownic?....to jedno z wielu pytań..
Trina namyślała się przez chwilę, co powiedzieć, i wreszcie rzekła:
- Tak, przed dwoma miesiącami mieliśmy tam wielki festyn. Posmarowałam widły gęsim smalcem, przywiązałam do nich pół bochenka chleba i mięsa baraniego i poleciałam na nich na Górę Czarownic. Było tam dużo czarownic, a przybyli również i diabli. Wyglądali dosyć przyzwoicie. Główny diabeł był podobny do was, panie sędzio. Powiedziałam już wszystko, co wiem, a teraz proszę, skróćcie mnie jak najprędzej o głowę, abym już wreszcie została uwolniona od tych męczarni...
No więc stos na rynku.Nikt jej nie współczuł.Całe miasto wyległo oglądać,co najmniej jakby to była debata Tuska z Kaczyńskim..
Drzewo było mokre i dymiło się,więc udusiła się i nic nie czuła.Diabeł jej pomógł,moiściewy ...ani chybi...
Tak mi się skojarzyło.Nasz sabat...miotła i smalec..hmmm
Oraz poczucie humoru Triny w tej makabrycznej chwili.Mogła pociągnąć wątek głównego diabła ,stanowczo...
Tak myślę,że u nas na sabacie byłaby właściwym człowiekiem na właściwym miejscu..
A może była z nami ????
Tylko w innym wcieleniu ????
ps .poprawiałam błąd i zauważyłam Kundziu ,że trafnie wytypowałaś...
Bardzo być może !!!!