SYBERIADA POLSKA
Mamy sezon na patriotyczne filmy. Po nieudolnej TAJEMNICY WESTERPLATTE, przypominającej występ amatorskiego teatrzyku plenerowego, czas na coś większego - na epopeję. SYBERIADA POLSKA w reż. Janusza Zaorskiego zamierzona została jako epickie widowisko, opowiadające o losach Polaków z ziem wschodnich zesłanych na Syberię na początku 1940 roku, gdy III Rzesza prowadziła swoją wojnę z całym światem a stalinowski Związek Radziecki z tego skorzystał. Los sybiraków był tragiczny a do niedawna mało znany bo w PRL-u o tym oficjalnie się nie mówiło. Temat czekał na swoje filmowe świadectwo.
Film Zaorskiego okazał się świadectwem stłumionym, letnim, nieporuszającym serca. Epickość w nim skarlała. Wielkość - zmalała. Zima - zelżała. Wśród ról zagranych przez aktorów w sposób "telewizyjny", bez rozmachu, wyróżnia się Sonia Bohosiewicz jako Irena. Najpiękniej gra, gdy jest... naga ale taki dziewuchowaty patriotyzm cielesny zawsze udawał się w polskim kinie.
SYBERIADĘ zrobiono zawodowo, choć z chłodnym sercem. I na nucie, która nie dźwięczy, brzmi głucho.