10-09-2022, 17:41
|
|
Stały bywalec
|
|
Zarejestrowany: Apr 2020
Miasto: Warszawa
Posty: 3 366
|
|
Jeszcze nie jesiennie, jeszcze na cienkim mostku z pajęczyny babiego lata, pomiędzy późnym latem a jesienią...
Witajcie
Stanisławie, piękne Twoje wiersze
Stan, przeczytałam, podumałam.....
Tar-ninko, Lulko
Zapraszam Was na pieczone w ognisku kartofle...
Jakaż to jest frajda...
Kartofle - Julian Tuwim
Czujesz? Ogniskiem pachną te pogańskie lata,
Gdy iskrami trzaskały żagwie jałowcowe
I dym wełnistym kłębem za wiatrem ulatał,
I marszczyły się z żaru kartofle surowe.
Gdy zrudziałą gałęzią, iglastą i suchą,
Huknąć stos w łeb płomienny - jakbyś w ogień cisnął
Worek żywych chrabąszczy! Takim sykiem prysnął,
Taką paniczną chmarą iskromiotu buchał.
I nigdy tak kartofel podany do stołu
Nie nęcił, jak ten właśnie, z przyswędem i węglem,
Łapczywie wytrącony patykiem-pocięglem
Z siwej, gorącej mąki leśnego popiołu.
Z dłoni go w dłoń przerzucać! dmuchać, bo gorący!
Parzy obłuskiwaną spieczoną łupiną!
Tknąć w sól z papierka! wchłonąć w usta chuchające,
Żeby się na skaczącym języku rozpłynął!
Łódkami się przez siwą Pilicę wracało,
Z prądem, wiatrem, pod wieczór, pod zorzę wiśniową,
W milczeniu, zamyśleniu, z gorejącą głową.
Tak się ogień, popioły i smutek poznało.
Serdecznie pozdrawiam, miłego wieczoru :-)
__________________
__________
|