Wyświetl Pojedyńczy Post
  #9  
Nieprzeczytane 16-01-2021, 09:18
kobra5's Avatar
kobra5 kobra5 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2012
Miasto: Podkarpacie
Posty: 5 635
Domyślnie

Witam i ja ...bardzo ciekawy wątek..niosę legendę z miejsca niedaleko ode mnie...

Działo się to w roku 1683, gdy po udanej odsieczy wiedeńskiej, gdzie klęskę zadano potędze tureckiej, powracały do ojczyzny oddziały polskie. Witano ich w granicach kraju chlebem i solą, bo radość wielka panowała w narodzie. Jeden z powracających oddziałów zatrzymał się w podjasielskiej Bieździedzy. Tu postanowiono dać wytchnienie koniom. Wojsko rozbiło się obozem, a żołnierze w cieniu dębu się pokładli dla odpoczynku. Dowódca wraz z kilkoma podkomendnymi udał się do miejscowego proboszcza w gościnę. Opowiedzieli mu o bitwie, o tryumfie, o dziwach, które tam widzieli i swej nadziei na spokojne już czasy. Dziękowali też Najświętszej Panience, że powrócić im do ziemi ojczystej pozwoliła. Wzruszył się proboszcz bardzo i z tej radości mszę odprawił na powietrzu dziękczynną. Była też procesja w której całe wojsko uczestniczyło. Po mszy wszyscy udali się przed kościół i tam na pamiątkę tego pobytu dwóch żołnierzy miecze swe wbiło, w drzewo tam rosnące. Niebawem odział ruszył dalej ku stolicy, a mieszkańcy wsi jeszcze długo wspominali ich pobyt. Wbite w pień dębu dwa miecze do dziś są świadectwem dawnej potęgi Polski i wiary w czasy pokoju.



Rękojeść jednego z mieczy widać po dziś dzień w drzewie, drugi jest już niewidoczny.
Sam dąb liczy sobie ponad 600 lat.
Odpowiedź z Cytowaniem