Wyświetl Pojedyńczy Post
  #28  
Nieprzeczytane 15-07-2007, 18:56
Ewita's Avatar
Ewita Ewita jest offline
odeszła...
 
Zarejestrowany: Jun 2007
Miasto: Łódź
Posty: 8 434
Domyślnie Dopiero teraz

Dopiero teraz weszłam do tego wątku. Przeoczenie? Roztargnienie? Nieistotne!
Chcę Wam powiedzieć, że bardzo, bardzo się cieszę, że jest w Klubie takie miejsce. Miejsce, gdzie można pożegnać kochanego, bliskiego człowieka i ukochane zwierzę. Gdzie - z nutką nostalgii - można powspominać, licząc na zrozumienie i współczucie. Każdy powinien mieć taki malutki azyl...

Kiedy czytam Wasze wspomnienia o zwierzętach - przychodzą mi na myśl dwa psy, które zechciały dzielić ze mną swoje ziemskie dni... Bey - kundel rudy i paskudny zewnętrznie, przybłęda o największym psim sercu, jakie można sobie wyobrazić! On sobie mnie wybrał. Kochał mnie miłością nieogarnioną wręcz. To był pies, który całym swoim życiem przeczył opiniom o tym, że zwierzętami rządzi instynkt i tylko instynkt. Nieprzeciętnie inteligentny, nie potrzebował obroży i smyczy, nawet podczas jazdy środkami komunikacji miejskiej. Wystarczyło powiedzieć: "wysiadamy na następnym przystanku" i stał przy wyjściu, gotów do dalszej drogi. Nie widziałam mądrzejszego psa! Miał jedną słabość, która go zgubiła: gonił samochody. Potrącony przez jeden z nich, z żebrem, które przebiło płuca - umierał (bo nie zdychał) świadomie i z godnością. Kiedy nasze błagania o operację zostały bez echa (nie operuje się takich przypadków) - Bejucha pożegnał się z nami i poprosił - czytelnie i wyraźnie, żeby pomóc mu w cierpieniach. Jeszcze dziś mam łzy w oczach...
Drugi - to Tops. Mieszaniec owczarka niemieckiego i rotweilerra, wzięty przez nas ze schroniska i całym swoim psim życiem (był u nas 12 lat) odpłacający nam ogromną miłością. Po śmierci mojego męża stracił ochotę do życia. Przeżył go jedynie o 2 miesiące - a i to na moje gorące prośby i namowy. Żal...
__________________
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz)
Odpowiedź z Cytowaniem