Pierwszy raz na wyjazd a raczej przyjazd do Afryki namowil nas nasz syn, ktory jest zakochany w tym kontynencie. Kiedy studiowal medycyne poznal dwoch kolegow z czarnej Afryki: Kenya i Tanzania, ktorzy po otrzymaniu dyplomu postanowili wrocic "do siebie". I tak z przyjazni zalozyli Fundacje, ktora zajmuje sie chorymi dziecmi, organizuje szkoly i opieke. Mimo, ze syn pracuje w Europie, gdzie ojczym powierzyl mu swoja dawna klinike - chlopak wszystkie wolne chwile spedza w Afryce. Zarazil nas miloscia do tego kontynentu - i jest co !!!! Mimo nedzy ludzie sa wspaniali. Naturalnie jest wiele problemow do rozwiazania (rytualy, struktuta, korupcja) - ale tego sie nie zauwaza w malych wioskowych dyspensariach oddalonych od duzych skupisk ludzkich. Przeciwnie, bardzo sa cenione wsrod ludnosci. Na wlasne oczy widzialam malych chlopcow Masai, Ktorzy pokonuja dzielnie 5 - 10 km aby nie spoznic sie do szkoly. Chlona nauke i wcale nie zgadzam sie z opinia, ze sa leniwi. Poprostu nikt im nie pokazal dobrej drogi. A o szpitalikach, to nawet nie wspominam. Kobiety z calym zaufaniem przynosza swoje malenstwa na pierwsze szczepionki, porady. Od dwoch lat maja mloda lekarke, ktora stara sie wytlumaczyc kobietom i mezczyznom problemy seksu, nadmiernego przyrostu naturalnego. Powoli zaczynaja kielkowac owoce. W Afryce nie nalezy niczego robic z pospiechem, kazdy problem da sie rozwiazac - ale trzeba liczyc sie, ze potrzeba na to czasu. Byloby lepiej i szybciej gdyby skorumpowane rzady chcialy cos pomoc!!!!
Kiedy wracam z moich podrozy po Afryce - przyznam sie szczerze, ze mi brakuje malutkich czarnych lebkow i raczek. Dzieciaki sa fantastyczne.
Maly Masaj 1.jpg
szkola 1.jpg
zadumany 1.jpg
Jak tu nie przywiazywac sie do tych dzieciakow.?????