Wyświetl Pojedyńczy Post
  #46  
Nieprzeczytane 04-11-2009, 23:37
xyz58 xyz58 jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: May 2008
Posty: 339
Domyślnie

Cytat:
Napisał artfilka
Mam koleżankę która jest w takim związku. Próbowała pomóc mężowi chcąc wysłać go na przymusowe leczenie bezskutecznie.
Czy da się z nim żyć? z tego co widzę u niej to tak.
Wszyscy w rodzinie wiedzą, że to człowiek chory. Nie cacka się z nim pozwala mu doświadczać skutków picia nie kryje i nie zabiera do domu kiedy leży na klatce lub pod klatką, zabiera jego emeryturę i przydzieliła pokój.
Jak trzeźwy to w porządku człowiek. Ciągi ma różne. Rok nie pił po operacji żołądka.
Fakt, że czasami ma dość ale myślę, że przywykła.. mąż boi się jej reakcji więc za dużo nie może podyskutować nawet.
Raz to kartofle odgrzała mu na oleju rycynowym i jeszcze dała mu laksigen gdy się źle czuł.
Jemu starcza już mała ilość alkoholu aby być kołowatym.
W moim przekonaniu przymusowe leczenie prawie nigdy nie przynosi pozadanych efektow,Chory musi sam chciec sie leczyc ,zrozumiec swoj problem, inazcej szkoda by taki pacjent blokowal miejsce temu kto sie chce leczyc. Ja jestem na 3 terapii ale zawsze sam o to prosze, nikt mnie do tego nie musi zmuszac, poniewaz rozumiem swoj prblem alkoholowy i bardzo pragne byc trzezwym.Z tego co piszesz Twoja kolezanka byc moze stosuje wobec meza tzw twarda milosc ,to tez metoda ala maloskuteczna.
Odpowiedź z Cytowaniem