Kasandro dziękuję
Zaraz siadam i oglądam , lecz pożegnam Cię w kolorze jesieni..... kiedyś.....nie tak dawno.... namalowałam w akwarelce rudą wg. obrazu Śliwińskiego
Jutro opiszę historię wyjątkowej młodej kobiety, którą poznałam w sanatorium Włókniarz w Busku-Zdroju,
a pracuje w Warszawie.
Jest to historia jej choroby.
Powiem tylko tyle ;lekarze postawili diagnozę
spastyczność dopiero po 3 miesiącach,
a właśnie trzy miesiące wcześniej .....
na szyję spadła jej walizka w pociągu - kiedy jechała w 2007 roku do rodziny na święta.
Nie była zraniona do krwi , ale bolała ją głowa, następnie powoli dostawała paraliżu.....uszkodziła dysk tak bardzo ........niszcząc go i wbijając w rdzeń kręgowy.Obecnie odzyskała -dzięki rehabilitacji 80% zdrowia.
Chodzi, ale do swoich ostatnich dni na ziemi musi się rehabilitować.
Lecz.......jest pogodna, cieszy się życiem , bo myśli tak: