Wyświetl Pojedyńczy Post
  #57  
Nieprzeczytane 06-03-2008, 22:11
alja9 alja9 jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2008
Posty: 276
Domyślnie

A ja nie mam nic przeciwko cierpieniom po stracie bliskich osób.
Uważam bowiem, ze to cierpienie jak najbardziej ma swoje prawo sie wycierpieć i zanim nie osiągnie dna - nie uda nam sie dopełnić żałoby i.... żyć dalej. U jednych trwa to krócej u innych dłużej, w zależności od charakteru i siły związku z ludźmi, których straciliśmy. Nie potrzebuję żadnych pocieszeń - bo tak naprawdę nic mnie nie może pocieszyć w chwili, kiedy sobie uświadamiam, ze najbliższych mi istot NIE MOGĘ JUŻ DOTKNĄĆ! Wcale nie uważam, ze tzw: "życie dalej" musi się wiązać z maskowaniem własnego bolu tylko po to, aby innym żyło sie przez to łatwiej i żeby nie byli nieszczęśliwi, kiedy na mnie patrzą... Nie uważam tez, ze koniecznie należy zastąpić czymś lub kimś tych, po których płaczemy. Odrzucanie na silę smutku, w chwili, kiedy jest potrzebny sercu i duszy prowadzi do sprowadzenia go do czegoś złego, zakazanego, a wiec tym samym do negacji najprostszej formy żałoby. Zdezorientowana,cierpiąca osoba, może wtedy bardzo łatwo poddać sie destrukcyjnej rozpaczy, a to jest już zupełnie inna historia.
Odpowiedź z Cytowaniem