Napisała nadinn:"Wieczory natomiast, czy poranki są " uciążliwe" ale po tylu latach idzie przywyknąć."
Pewnie,ze idzie.Tylko po co.Zbieram sie rano ,ćwiczę joge a potem lecę dla moich kochanych starszych sąsiadów/pan 87 pani 82 lata,oboje schorowani okrutnie/ po pieczywko swieże,potem cos w domku zrobie,potem starszej pani pomagam wynieść "chodzik",zeby mogła sobie powolutku popsacerować,spotkać się ze swoimi kumoszkami/ktorym tez pomagaja tacy jak ja/na skwerku,posiedziec na swieżym powietrzu,porozmawiac o swoich dolegliwosciach,powspominac dobre czasy.A ja w tym czasie kijki w łapki i robię sobie długi spacer do Sopot i z powrotem.Spotykam takich ludzi jak ja,uśmiecham sie do wszystkich napotkanych,często przystajemy na mały odpoczynek porozmawiamy i wracam ,zeby moją panią odprowadzic do domku,pomóć wnieść chodzik.A potem zawsze jest w domu cos do zrobienia.Wpadam troszkę na forum,poczytam co w wielkim swiecie.A jak mi smutno to idę do starych państwa na herrbatkę.Zawsze mamy o czym porozmawiać,czasmi razem z panią robimy na drutach.Poza tem spotykam sie z siostrami,rodzicami,pracuję dodadtkowo w Hospicjum.Nie mam absolutnie czasu na smaotność.Jak w końcu mam troszke czasu dla siebie to jestem szczęśliwa,ze moge poleżeć i odpocząć,pooglądać TV.Lubie swoja samotność,bo w zasadzie rzadko jestem samotna i sama.Pozdrawiam wszystkie samotne i rozejrzyjcie sie wokół.