Na tej kamiennej betonowej pustyni mieliśmy pod balkonami w bezpiecznej odległości piękne brzozy.
W upały można było schronić się w ich cieniu, jakkolwiek w grudniu ub.roku okaleczono je ''ogławiając".
Dziś nagle usłyszałam znajomy dżwięk piły
i z przerażeniem zobaczyłam iż ścinają zupełnie brzozę. Nie pomogły moje protesty, telefony do spółdzielni, ścięto wszystkie , w sumie pięć zaznaczając,że to nie koniec
.
Już po fakcie,wyjrzało protestując może 4 osoby. Reszta udawała że ich nie ma,czy naprawdę nikogo nie było?Nie wierzę
. Nie rozumiem czemu to brzozy stanowią takie zagrożenie.
Spoglądam w okno i płaczę z bezsilności i żalu.
Taka to była dzisiejsza 13-stka