Wątek: Lwów.
Wyświetl Pojedyńczy Post
  #10  
Nieprzeczytane 11-11-2012, 13:36
zdzislaw.bedrylo's Avatar
zdzislaw.bedrylo zdzislaw.bedrylo jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Dec 2007
Miasto: chorzów Polska
Posty: 443
Domyślnie

dzislaw.bedrylo
31-01-2008, 13:30
Lwów, piękne i malownicze miasto. W tym mieście urodziłem się 75 lat temu. Moje dzieciństwo do czasów wojny 1939 było rodzinne i spokojne. Jestem jedynakiem spod znaku Ryby, co w przyszłości zaważyło pośrednio w moim życiu. Byłem samotnikiem od czasów dzieciństwa, takie to było uwarunkowanie w moim życiu. Lubiłem samotność. Rodzice pracowali, nie mieli czasu do właściwej opieki. Ojciec był motorniczym tramwaju, mama też pracowała...a ja byłem w Przedszkolu.. Mając 3 lata wsadziłem drut do gniazdka elektrycznego pod napięciem, nastąpiło zwarcie a mnie nic się nie stało - to był pierwszy znak opieki Anioła Stróża. Następne lata do 1939 roku były względnie spokojne, czyli normalne dzieciństwo z rodzicami. W czasie rozpoczęcia wojny 1939 roku, jako dziecko nie odczuwałem lęku pomimo ostrzału miasta, bombardowań i innych - miałem 7 lat.

Był dzień 8 września 1939r względnie spokojny dzień…mama powiedziała mi, abym poszedł po wodę do miejskiej studni na ulicy...(wodociągi nie działały).
W trakcie przechodzenia przez ulicę nadleciał niemiecki samolot i ostrzeliwał ulicę, pociski uderzały po kostce brukowej, jak iskry nie daleko od moich nóg, a mnie nic się nie stało. Do dzisiaj pamiętam iskry. To był drugi znak Anioła Stróża.
Okres wojny był straszny we Lwowie, brak żywności, środków czystości i stałe zagrożenia. Jako 11-13 latek stale byłem sam. Kolegów nie miałem, bo w naszym domu mieszkali kiedyś Żydzi, Ukraińcy. Rodzice pracowali, a ja chodziłem do szkoły na 2 - 3 godziny, bo tylko tyle można było, pozostały czas należało chodzić obowiązkowo na zbieranie złomu dla Niemców. ·W pozostałym czasie wałęsałem się po mieście....
Jako chłopiec nie miałem co robić i wówczas przychodziły mi do głowy głupie pomysły, które mogły skończyć się tragicznie, jak Np. chodzenie po balustradzie balkonów na III piętrze oraz chodzenie po krokwiach dachu i samym stromym dachu...I tutaj była ochrona anielska - to był trzeci znak Anioła Stróża.

Pewnego letniego dnia 1944 roku miałem zamiar skoczyć do jadącego tramwaju. Był ogromny tłok. Na stopniach nie było miejsca na wskoczenie, stopnie tramwaju były pełne stojących ludzi. Ja wskoczyłem i nie udało się...moje nogi znalazły się pod wozem. Mogło dojść do tragedii. Wówczas jakaś niespodziewana siła wciągnęła mnie do wnętrza wozu.
To był cud! Teraz wiem, że to był znak Anioła czwarty.

Najważniejszym zdarzeniem mojego życia stał się wypadek, który był przełomem i potwierdzeniem Anielskiej Opieki. W czerwcu 1941 roku Niemcy wkraczali do Lwowa. Trwał ostrzał artyleryjski miasta. Było południe...Ja z ojcem i drugim chłopakiem staliśmy na bramie budynku na ulicy...Tknięty intuicją mój ojciec zdecydował, aby udać się do schronu przeciwlotniczego w piwnicy. Tak też zrobiliśmy. Będąc już w drzwiach piwnicy nastąpił ogromny wybuch. W miejscu gdzie staliśmy z ojcem uderzył pocisk, który rozerwał bramę i zabił tego chłopaka, który pozostał na bramie. Widziałem i słyszałem ogromny huk i szczątki tego człowieka. Nam z ojcem nic się nie stało. To był cud i piąty znak Anioła.

Ten wypadek jednoznacznie potwierdza pomoc Opatrzności i Anioła Stróża. Nie każdy człowiek może jednoznacznie udowodnić, że istnieje Opatrzność Boska i Anioł Opiekuńczy. To jest dowód, który niedowiarkom może udowodnić, że ktoś nam pomaga.
W 1945 roku w ramach repatriacji wyjechaliśmy z rodzicami na Górny Śląsk do Chorzowa. Szkoła tj. Gimnazjum i Liceum przeszło bez specjalnych wydarzeń za wyjątkiem dnia pisania egzaminu maturalnego. Otóż tego dnia rano wezwano mnie do Miejskiego Urzędu Bezpieki, aby zaproponować mi wstąpienie do tej formacji. Odmówiłem i maturę zdałem bez trudności. To był następny szósty znak Anioła...
__________________
zdzislaw1
Odpowiedź z Cytowaniem