21-09-2019, 21:35
|
|
Stały bywalec
|
|
Zarejestrowany: Jan 2018
Miasto: łódzkie
Posty: 2 568
|
|
Ja się tak namędrkowałem, a sam zupę jem z blaszanej miski a Piotrek się śmieje, że taką miskę ma na wodę dla kotów na działce. Po prostu wymyśliłem problem, żeby ktoś coś napisał, ba jakieś takie nieruchawe jesteście.
Za dawnych czasów moja żona, pani nauczycielka, idąc z e szkoły do domu kupowała pół kilo malutkich wędzonych rybek (szprotki?)zapakowanych w szary papier pakowy i w domu się rozkładała z tym papierem na stole i rękoma pochłaniała te rybki a były one z głowami i ogonami. A ja wychodziłem na papierosa bo się bałem odezwać, że mogłaby chociaż je wyłożyć na talerz i wziąć widelec.
Tak więc rację ma Enia mówiąc, że każdy ma swoje przyzwyczajenia...
__________________
JanuszJanuszJanusz
|