Wyświetl Pojedyńczy Post
  #190  
Nieprzeczytane 09-10-2010, 21:09
Jesion's Avatar
Jesion Jesion jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 6 540
Domyślnie

Cytat:
Napisał Karol X
Tereniu
Dziekuje slicznie za "Obraz zapamietany".
Taki obraz polskiej wsi z odglosem zurawi,dzbankami i garnkami na plocie,z przeplywajacym obok strumykiem i zapachem swiezo skoszonej trawy,po ktorej dumnie krocza bociany w poszukiwaniu skaczacych tu i owdzie zab juz sie chyba malo gdzie spotka.
Nie ma juz przed domami drewnianych laweczek,na ktorych siedza wiejskie baby,wysoko rosnacych malw,drewnianych chalup z kolorowymi okiennicami,nie ma wiejskich dziewczyn w koralach i wielobarwnych chustach,turkoczacych konnych furmanek,ryczacych gdzies w oddali krow,piejacych kogutow.
Nie susza sie w sloncu zebrane w sadzie i pokrojone w plastry jablka i gruszki,ulozone na dachu stodoly.
Nie ma juz uli i brzeczacych wokol nich pszczol,szczekajacych przed wieczorem psow
Kto ugania sie za wielobarwnymi motylami?Kto zagra w scyzoryk na lace?Kto kocha sie z dziewczyna w snopku zboza lub kopie siana?Widzialem kiedys taki obraz wsi,gdzie przed domami staly konwie z mlekiem.W garnkach stalo zsiadle mleko,a z wierzchu tego mleka zbierano smietane.Uzbierane w lesie jagody kladlo sie na pajde chleba ze smietana.Posypalo sie cukrem.Smakowalo wybornie!
To tylko dalekie wspomnienia,z pewnych wakacji letnich,w malej wsi na trasie Czestochowa - Wloszczowa.
Dzisiejsza wies zmienila zupelnie oblicze.
Spędziłem wiele wakacji u dziadków na takiej wsi. Tam życie było dużo bardziej wymiarowe niż to, które mamy w mieście. Dzień zaczynał się od świtu. Tam nie patrzyło się na zegarek, bo najczęściej go nie było. Patrzyło się natomiast na niebo i gdy pogoda zagrażała, pracowało się do nocy. Kiedy sytuacja tego wymagała, prosiło się wieś, albo i dalsze wsie o pomoc. I pomoc przychodziła. Pamiętam wieczorem śpiewy kopaczek -- młodych dziewczyn z innych wsi, sproszonych do pomocy przy kopaniu ziemniaków.
Wieczory spędzało się w kuchni przy trzaskającym ogniu w piecu i ledwo świecącej lampie naftowej.
Pamiętam pieczenie chleba w specjalnie wydrążonej wnęce i czego bardzo nie lubiłem -- ubój trzody. I koszenie żyta kosami i wiązanie go w snopki, a potem ustawianie go w "dziesiątki".
Gdy do gospodarstwa przyjeżdżało nas tyle osób, że brakowało miejsca w chacie, szliśmy spać do stodoły na sianie. Od jego zapachu trudno było zasnąć. Gdzieś na zewnątrz biegały szczekające psy. A potem nadchodziła wspaniała cisza. Kiedy na chwilę budziłem się w nocy, widziałem dwa światełka kocich oczu i słyszałem cichy szelest przy poruszaniu się tego zwierzaczka. I niekiedy słychać było terkot specjalnej drewnianej kołatki obnoszonej w nocy przez dyżurującego mieszkańca wsi.
Pamiętam, jak jeździło się w niedziele bryczką w odwiedziny do dalej mieszkającej rodziny.
I wystarczyło wyjść dwa kroki poza obejście, by przynieść torbę grzybów. I wielkie jabłonki - papierówki przy drodze. Jabłka padały piękne, duże, białe. Jadący na jarmark w poniedziałek zatrzymywali się i zbierali te papierówki z drogi. A na łące były jeszcze inne jabłonki, bardzo aromatyczne, nakrapiane na czerwono z zewnątrz, żółte od wewnątrz. Były wspaniałe wiśnie i czarne morwy. A nad wszystkimi drzewami królowały olbrzymie dęby.
A gdy się wyszło na drogę, każdy przechodzący, czy znajomy, czy nie, zdejmował czapkę i mówił "dzień dobry".
Pamiętam przechowywane zdjęcia Piłsudskiego, słownik rumuńsko-polski. I pamiętam pracującego w gospodarstwie, dorabiającego tu starszego wiekiem człowieka z sąsiedniej wsi, który opowiadał nam o wojnie bolszewickiej i jego ucieczce z niewoli.
Tak, takiej wsi już nie ma... Coś, co ją przypomina, wkleiłem tu:
http://www.klub.senior.pl/muzyka/t-m...-6952.html#200

Pozdrawiam wszystkich,
jesion
Odpowiedź z Cytowaniem