No włąśnie , ile ludzi tyle gustów.
Ja kilka lat temu , zauroczona futrem z karakua zafundowałam sobie takie. Piękne, długie , brązowe.
Miałam je na sobie chyba z dwa razy , jak dobrze pamietam.
Póżniej pojechałam do zakładu w którym je szyłam i poprosiłam o przerobienie mi tego futra na kurtke tzw. 3/4.
Zapłaciłam za przeróbke, przywiozłam do domu i powiesiłąm w szafie.
I tak sobie wisi.....
Teraz jest ubiorem nr 1 do wyrzucenia ponieważ po przeprowadzce nie będę miała już tak dużo szaf by trzymać rzeczy które może jeszcze kiedyś ..... się załozy.
Ustaliliśmy z małżonkiem, że robimy segregacje i ciuchy jego i moje które w przeciągu ostatniego roku nie były ani razu założone po prostu wyrzucamy.
I taki właśnie los czeka moje najprawdziwsze futro.
|