Cytat:
Napisał nika
Nie chciałabym być upierdliwa,ale po co osobny watek na dowcipy o lekarzach,skoro mamy juz dwa "kawalaste"wątki...
|
Tamte wątki mówią o smutku,
ja wolę śmiech.
Poniedziałek rano. W gabinecie siedzi lekarz z bolącą po weekendowym pijaństwie głową. Wchodzi pacjent:
- Panie doktorze, jak tam moje wyniki?
Lekarz, trzymając się oburącz za głowę, odpowiada:
- Ma pan raka.
- Jak to raka?! Doktorze, przecież mówił pan, że kamienie!
Doktor podnosi oczy na pacjenta:
- A pod każdym kamieniem – rak!
Panie doktorze, mam nadzieję, że będzie mnie pan osobiście operował.
- Tak. Lubię przynajmniej raz na rok sprawdzić, czy nie wyszedłem z wprawy.
Lekarze i prawnicy
P: Panie Doktorze, ilu autopsji dokonał Pan na zwłokach?
O: Wszystkie moje autopsje dokonuje na zwłokach.
P: Przypomina sobie Pan, o której zaczął Pan autopsje?
O: Autopsje zacząłem o godzinie 8:30.
P: Czy Pan "X" był wtedy martwy?
O: Nie, siedział na stole i dziwił się, dlaczego dokonuję na nim autopsji.
P: Panie Doktorze, zanim rozpoczął Pan autopsje, zbadał Pan puls?
O: Nie.
P: Zmierzył Pan ciśnienie?
O: Nie.
P: sprawdził Pan oddech?
O: Nie.
P: A wiec jest możliwe, ze pacjent jeszcze żył, kiedy dokonywał Pan autopsji?
O: Nie.
P: Jak może być Pan tak pewny, Panie Doktorze?
O: Ponieważ jego mózg stal w słoju na moim stole.
P: Ale czy pomimo to, mogło być możliwe, ze pacjent był jeszcze przy życiu?
O: Tak, było możliwe, że jeszcze żył i praktykował gdzieś jako adwokat.
P: Jestem pewien, ze jest pan uczciwym i inteligentnym człowiekiem...
O: Dziękuję. Gdyby nie obowiązywała mnie przysięga, odwzajemniłbym komplement.