Witam w nowej, poetycznej odsłonie
A gdy przyszedł
A gdy przyszedł już nareszcie jako prawda, nie
jak sen,
podścieliła mu pod nogi swoich włosów zwiewny
len,
przytuliła jego głowę do swej piersi, do swych
rąk,
by pragnienia nie znał lęku, by czekania nie znał
mąk,
Wszystkie róże swych ogrodów, gdy dla niego
w szczęściu rwie,
on porzuca ją na zawsze - bo jej nie mógł wołać
we śnie.
Magnolia
Na liściu leży kwiat
drzemiący,
żółtawobiały jak słoniowa kość.
Słodki, że aż nudzi.
Przedmiot pachnący -
złośliwie tajemniczy świat-
dziwny gość
wśród nas, ludzi.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
|