Wyświetl Pojedyńczy Post
  #9  
Nieprzeczytane 22-02-2012, 14:12
Lila's Avatar
Lila Lila jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Feb 2007
Miasto: Polska
Posty: 57 009
Domyślnie

Dla mnie, Jarosławie, to za mało, że wolno mówić.

Ale mam ciekawostkę. Wątpię, aby ktoś, kto nie ma kresowej rodziny słyszał o tym kawalerzyście, dowódcy 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich Armii Krajowej,
tych o których przed wojną śpiewano;
hej dziewczęta w górę kiecki,
jedzie ułan jazłowiecki.


Dragab Sotirovic, ps. ''Draża''. Rodowity Serb, walczący w AK okręgu lwowskiego.Odznaczony krzyżem Virtuti Militari.
Początek to niemiecka niewola w Jugosławii,
skąd uciekł i skontaktował się z polskim ruchem oporu.

http://i40.tinypic.com/2rp65av.jpg

Dowodził oddziałami 14 pułku podczas wyzwalania Lwowa w czasie akcji Burza. 31 lipca 1944 został aresztowany przez NKWD. Tak wspomina aresztowanie.

„Dwóch pułkowników rosyjskich zaprasza nas do budynku szkolnego, tłumacząc, że w sztabie nie ma dość miejsca, ani też materiału kancelaryjnego.
Jest nas 28 oficerów oraz 4 kobiety, co najlepsze było we Lwowie. Pierwszy raz wtedy głośno protestujemy, okazując podejrzenie.
Na to jeden z pułkowników rosyjskich zwraca się do nas: "Co panowie nie chcą walczyć przeciwko Niemcom?"
- Co robić? - zwraca się do mnie „Szofer" (Feliks Maziarski).
- Nie mam wyboru, albo pójść, albo tutaj walczyć. Uważam jednak, że lepiej tutaj zostać. Mamy przynajmniej pod ręką swoich ludzi. Po chwili wahania „Szofer" domaga się od pułkownika sowieckiego słowa honoru, że nic nam się złego nie stanie.
Pułkownik daje słowo honoru.
(...)
Decyzja zapada. Wsiadamy do samochodów rosyjskich. Przyjeżdżamy na miejsce. Wchodzimy na pierwsze piętro do sali, gdzie rzeczywiście znajdują się stoły z materiałem kancelaryjnym. Na chwilę łudzimy się.
Po 10 minutach jednak jakiś major zaprasza nas o piętro wyżej - do generała. Na schodach żołnierz przy żołnierzu z automatami Złudzenie zupełnie znika. Jest całkiem jawna sytuacja.

Wchodzimy do jednej z sal, gdzie przyjmuje nas jakiś pułkownik, prosząc byśmy siadali według starszeństwa. W trzech oddzielnych krzesłach siadamy, dawny szef sztabu, ja i mój zastępca kpt. Łodyga" (Andrzej Chołniewski).
Naraz, gdy siadamy, pułkownik rosyjski, Szyrokoj wydobył pistolet i krzyknął „Ruki w wierch!". W tej samej chwili runęli do sali uzbrojeni Rosjanie.........



Taki był koniec polskich rycerzy, którzy od 6 lat prowadzili bohaterską walkę przeciw okupantowi.
Nie padli i nie cofnęli się przed przemocą nieprzyjaciela, zniewoleni zostali perfidią azjatycką, popartą przez fikcyjną pomoc Churchilla.
Odpowiedź z Cytowaniem