Wyświetl Pojedyńczy Post
  #40  
Nieprzeczytane 25-07-2021, 21:19
kobra5's Avatar
kobra5 kobra5 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2012
Miasto: Podkarpacie
Posty: 5 640
Domyślnie

Witam myślę że czarownice do dziś są wśród nas ...



O Czarnym Rycerzu z Potakówki


Było to bardzo dawno, dawno temu. Na wyniosłym
wzgórzu nieopodal dzisiejszej wsi Potakówka stał
okazały warowny zamek. Otoczony był gęstą
puszczą, w której mieszkał zwierz srogi i wielki.
Z okienek wieży rozpościerał się wspaniały widok na okolicę
oraz cały pas Beskidu Niskiego.
W warowni mieszkał jego groźny właściciel, którego zwano
Czarnym Rycerzem. Skąd się wziął ten przydomek zdania były
podzielone. Niektórzy sądzili, że pochodzi od kruczoczarnej
brody i długich włosów rycerza, inni, że od czarnej zbroi, której
używał w walce. Jeszcze inni twierdzili, nazywano go tak od
jego „czarnego charakteru”, a byli też i tacy, którzy mówili, że
swą duszę zapisał diabłom, które ponoć często go nawiedzały.
Czarny Rycerz nie znał litości. Dla swoich poddanych był
okrutny, ściągał z nich ogromne daniny i zmuszał do ciężkiej
pracy. Bardzo często wyruszał też ze swą drużyną zbójcerzy na
łupieskie wyprawy, z których zwoził do warowni wiele skarbów.
Swym bogactwem pysznił się wśród okolicznych rycerzy. Te
skarby były jego „oczkiem w głowie”, więc nic dziwnego, że
w dzień i w nocy wejścia do podziemi zamkowych strzegło kilku
strażników.
Rycerz zyskał też zasłużone miano mordercy. Nie liczył się
z nikim i z niczym. Nie znał żadnej litości. Zabijał każdego,
kto miał inne zdanie niż on, każdego kto nie uznawał jego
władzy na tym terenie. W przypływie gniewu, najczęściej
podczas nocnych uczt, gdy wino lało się strumieniami, uśmiercał nawet swych najbardziej oddanych i wiernych kompanów.
Pomstowali na niego wszyscy, ale mało kto odważył mu się
sprzeciwić.
Kilkakrotnie usiłowano Czarnego Rycerza zgładzić, ale za
każdym razem kończyło się to niepowodzeniem. śmiałkowie,
którzy pragnęli pozbyć się swego pana zapłacili za ten czyn
okrutną śmiercią w mękach. Wydawało się coraz powszechniej,
że faktycznie śmierć się tego człowieka nie ima.
Aż nadszedł dzień, w którym wreszcie przyszła pora i na
niego. Czarny Rycerz zdecydował się po raz kolejny wyprawić
na żmigrodzki trakt, by napaść na karawanę kupców, którzy
zmierzali w te strony z Węgier. Zbójcerze wyruszyli tedy
w drogę. Nikt nie wie do końca jaki był przebieg tej złodziejskiej
wyprawy. Faktem jest, że podczas niej, ten wydawać by się
mogło, nieśmiertelny rycerz, zginął z ręki swych ludzi.
Po zabójstwie okrutnego wodza rycerze rabusie
niezwłocznie powrócili do swoich siedzib skąd zabrali wszystkie
skarby. O zmierzchu, gdy dzień gasnął, a różowa kula słońca
staczała się po niebie ku zachodowi, odjechali w nieznane.
Odtąd nikt nie odważył się zbliżyć do zamku, który z roku
na rok popadał w coraz większą ruinę. W końcu zapadł się pod
ziemię, a na tym miejscu wyrosły drzewa i krzewy. Teren ten był
przez wiele wieków omijany przez miejscową ludność. Czasami
i dziś, przy pełni księżyca duch Czarnego Rycerza błąka się na
koniu po okolicy i szuka swej dawnej siedziby.
Odpowiedź z Cytowaniem